sobota, 15 lutego 2014

LIDLOWSKI PARKRUN

To dzisiaj był WYBIEGANY poranek. Pobudka o 6:00, Marek jechał na zawody siatkarskie i na 7:00 musiał być gotowy. Śniadanie i prowiant gotowy idziemy, ja już w stroju biegowym, będzie rozruch z Lupusem. Marek odstawiony, zapakowany do auta, pojechali (wiadomość z 10:30, mają jeden mecz wygrany, jeden przegrany). To co z Lupkiem polecieliśmy na rozgrzewkę, ze szkoły biegiem do Kartuskiej i po pierwszych schodach do Powstańców i domu. Jest przed 8. Ok jest plan, kierunek Lidl na Zaspie, zamykają go na czas remontu i na wszytko 25%. Miałem jechać po parkrunie, ale co tam mam czas jadę. Na miejscu spotykam Pawła z żoną, to on sprzedał mi info o rabacie. Oczywiście w sklepie masakra. Zakupy zrobione i …. kolejka do kasy. Przede mną tylko 5 osób, ale prawie każdy pełne 2 wózki na zakupy. Masakra, a czas leci. Ostatecznie ze sklepu wypadłem za 8:50. Jeszcze przed startem przebrałem bluzę, pas założony, nie będę marnował czasu na starcie,pewnie i tak trzeba będzie lecieć prosto z samochodu. Jadę, a za mną czerwona corolla, jedzie Paweł. Wpadamy na parking 8:58.Biegiem na start, 30 sek i poszli.

Dzisiaj trasa była trochę oblodzona, ale obeszło się bez upadków, chociaż Lupus na początku jak zwykle chciał pobić rekord prędkości. Tempo średnie, po 12 min na okrążenie, Zawodników też sporo i sporo znajomych twarzy. Na pierwszym okrążeniu dobiegła do mnie Ania, zamieniliśmy parę słów, ale Lupek nie dał pogadać, po drodze było przecież drzewo do podlania:) To już nie z Anią, tylko za nią, była celem i nadawała dobre tempo. Na ostatnich 400 m. Lupus chyba wiedział, że to już jest koniec i przyśpieszył. Było fanie. Parkrun zakończony, czas ze stopera 24:48, więc jak na bieg w teamie (ja + Lupek) to całkiem nieźle,
To będzie miły dzień!!!

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz