poniedziałek, 17 lutego 2014

ZAKAPIORY Z SOBIESZEWA

Obiecałem sobie, że w niedzielę rano zabiorę Lupka na jakiś fajny spacer i może przy okazji trochę pobiegamy. Wstałem ok. 7:00 trochę później niż myślałem i do głowy wpadł cel - Sobieszewo. Graty pozbierane, Jedziemy. Szybko i sprawnie dotarliśmy na miejsce, w niedzielę rano nie ma ruchu na drodze, ciekawe dlaczego? :) 
To ruszamy, pierwsza część naszej trasy to lasek ok. 1 km, górka - dół, górka - dół, płynęliśmy jak na fali.image


Jest i plaża, wypadamy, a tam pustynia, nikogo, pustka. Przebiegliśmy się chwilę na smyczy, ale ostatecznie dałem Lupkowi wyszaleć się trochę. Ale miał frajdę, ganiał jak szalony. Co widać na zdjęciach.image

image

Przed "luzem" poczęstowałem go psim kabanosikiem, więc na każde przywołanie był przy mnie po paru chwilach, miałem w ręce apetyczny argument. I tak nam zleciał pewnie kolejny km.
image

Nagle na plażę wchodzi dwóch osobników. Lokalne zakapiory. Jeden mały, drugi duży. Szybko odwołałem Lupusa i na smycz. Goście, jak nas zobaczyli, gdzie poszli? Oczywiście w naszą stronę, bo gdzież by indziej. Nie powiem, byłem lekko zestresowany, co będzie?
Jak to zawsze bywa, mały okazał się pyskaty, a duży nie był może straszny, ale budził respekt.
image



I tak mały kundel ujadał na Lupka, aż się dziwię, że Lup trzymał nerwy na wodzy, ale wydaje mi się, że bardziej zwracał uwagę na dużego huskopodobnego psa. Nie pozwolił, aby jeden lub drugi zbliżyli się do nie, stał jak mur między nami.  Po psiakach było widać, że są to "domowe" psy, bo zadbane i odkarmione i pewnie zostały wypuszczone na poranny spacer.
image
Ok, koledzy koniec zabawy, lecimy dalej. I co pobiegliśmy, a zakapiory za nami, a mały szczekacz oczywiście ujadał ;) I tak, kolejny km. W końcu zawróciliśmy, bo stawało się to uciążliwe. Zakapiorom nie chciało się już chyba wracać, więc kumple polecieli dalej. 
W drodze powrotnej postanowiłem poćwiczyć stopy i drogę powrotną przetruchtałem boso, mocząc przy okazji nogi w morzu. I tak jak myślałem, woda wcale nie była taka zimna.
image

image

I tak wróciliśmy do samochodów, gdzie uskuteczniliśmy małe czesanko, czyli kolejna siata z biedronki pełna sierści :)

Spacer ok. 6 km. Było super i był to miły początek niedzieli. Polecam wszystkim. 




Brak komentarzy :

Prześlij komentarz