02.08.2014 Jest sobota jest parkrun. Na życzenie pobudka o 7:00 aby na spokojnie zjeść śniadanie. Pogoda też zapowiadała się fajnie, lekkie zachmurzenie = będzie chłodniej. Niestety,jak dojechaliśmy na miejsce, już nie było tak fajnie, czyli było duszno i parnie. Ola i Agnieszka przygotowane do bicia kolejnych życiówek. Też pomyślałem, że spróbuję złamać moje 23:16.
START. Początek zapowiadał się obiecująco, Foo Fighters nadawało niezłe tempo. I pierwsze okrążenie zrobiłem w 11 min. Zapowiadało się dobrze. Niestety na drugim brakowało już siły. I ostatecznie na metę wpadłem 56 z wynikiem 24:15. To i tak całkiem nieźle po dłuższej przerwie z “szybszym parkrunie”, ostatnie biegałem głównie w asyście.
Dziewczyny też dotarły do mety. Ola z nową życiówką 31:06, jeszcze trochę i złamie magiczne 30:00 min.
ZDJĘCIA: AGATA MASIULANIEC
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz