poniedziałek, 18 listopada 2013

WEEKEND POZA DOMEM

Co to był za weekend, w domu to mnie prawie nie było.
W sobotę o 8:00 wystartowaliśmy na zawody dogtrekkingowe w Przodkowie. Zimno, wiało i błoto było ostre, ale jak już się biegło było ok. Drobny problem nawigacyjny, kosztował nas wyjście poza mapę, ale udało się na nią wrócić. Zapłacić za pomyłkę trzeba było - koszt 1 godz. w plecy. Na mecie byliśmy z Jackiem na 4 miejscu. Iza jak zwykle pierwsza. Występ więc należy zaliczyć do udanych, bo impreza Pomorskiego Pucharu Dogtrekkingu, jak zwykle przygotowana była rewelacyjnie. A pyszności na mecie - pełen odjazd.



Do domu wystartowaliśmy przed 16:00, a ja miałem na 17:00 być w Sopocie na sushi. Super.
W domu byliśmy o 16:30, w progu czeka już na mnie Ola z Markiem, więc ekspresowy prysznic, 7 min i wychodzimy. 17:00 parkujemy w Sopocie i 9 min. później jesteśmy w Domu Sushi, gdzie czekają na nas Marta i Jarek i oczywiście Leszek Możdżer ;) - Marta miała farta siedziała najbliżej :)

Po wspaniałej uczcie, po drodze zaliczyliśmy jeszcze shopping w Galerii Bałtyckiej i do domu. I tak zleciał cały dzień - ok. 12 h poza domem.

Niedziela. Pobudka, spacer z psem, śniadanie i do kościoła. 10:30 jesteśmy już w drodze na konwent gier w Amber Expo. Fani planszówek powinni tam być obowiązkowo. Zawsze można pograć w nowości, a i znaleźć coś fajnego ze starszych tytułów. Najlepszą grą tego konwentu, z tego co zagraliśmy, była dla nas Fauna. Ciekawa edukacyjna gra, o zwierzętach, dzięki niej można też podszkolić się z geografii. Urzekła nas też gra 5 sekund, którą kupiliśmy. W ciągu 5 sek. należy odpowiedzieć na pytanie np. 3 rzeczy które można robić przy zgaszonym świetle, 3 znanych Piotrów, itd. Wystartowaliśmy jeszcze w turnieju 7 cudów świata, ale nie przeszliśmy do finału. Amelka wykręciła bardzo dobry wynik - ok. 60 pkt, ale niestety była druga na swoim stole.


Po konwencie pojechaliśmy na pizze do Soprano, potem odstawiliśmy Marka na basen, a sami "podpisaliśmy listę obecności" w Decathlonie.
Do domku dotarliśmy o 18:30, a po 30 min. na spacer z Lupkiem. I w domu byłem o 21:00. Obejrzałem film o harcerzykach, czyli Czas Honoru. Na końcu odcinka chłopaki podnieśli mnie na duchu, bo rzucili, że zaczną działać bez zasad. Na reszcie !!!

I tak minął ten jesienny weekend - EKSPRESOWO

PONIEDZIAŁEK !!! Masakra, dawno nie pamiętam tak ciężkiego poranka. Nie byłem w stanie podnieść się z łóżka. Ale co tam, czas tak pędzi, że za chwilę będzie kolejny weekend, święta, nowy rok i ferie - czyli narty, czyli Korbielowie nadchodzimy !!!

  

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz