Wczoraj wieczorem przetestowałem rolki, okazało się, że działają. Dzisiaj rano w tej sytuacji była wersja zaprzęgowa.
W ten sposób z Lupusem pokonaliśmy 6 km o poranku w Parku Reagana.
O poranku jest małe natężenie ruchu, więc wszyscy są cali i zdrowi.
Ale była też przygoda, pozytywna. Jak dojechałem do samochodu, Lupka przyczepiłem do ogrodzenia, co by spokojnie zdjąć rolki i nalać mu wody. Zatrzymuje się samochód, wyskakuje kobieta i zaczyna mnie słownie "okładać". Co ja robię, przypinam psa na słońcu, i go zostawię, jak będę jeździł. STOP. Droga Pani. 1. Właśnie wróciliśmy z rolkowego spaceru, 2. Tutaj nie ma cienia, a tylko tam mogę go bezpiecznie przypiąć, 3. Właśnie nalewam mu wody. Psu nic nie grozi i nic mu się nie stanie.
"A to bardzo przepraszam". Trochę się głupio kobiecie zrobiło, że mnie tak zrugała. Ale pochwaliłem ją za czujność, co by jej lżej na sercu było.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz