Dzisiejszy dzień to wycieczka pieszo-samochodowa. Po porannym rytuale, czyli basenie, jacuzzi i przepysznym śniadanku zebraliśmy się na zwiedzanie zamków Jury. Na pierwszy ogień poszedł zamek w Rabsztynie koło Olkusza
Zamek, który był prawie całkowicie zniszczony - Szwedzi, oczywiście podczas potopu, obecnie jest odbudowywany.
Następnie wybraliśmy się do Zamku na Pieskowej Skale. Piękny, ale jak to Marek powiedział totalna nuda. Zwiedzanie w kapciach :) Na całe szczęście obok była Maczuga Herkulesa :)
Dalej wyprawa do Ojcowa i na początku Kaplica na wodzie. Umieszczenie kaplicy nad Prądnikiem, wg tradycji wiąże się z wydanym przez cara Mikołaja II zarządzeniem, zabraniającym budowania obiektów sakralnych na "ziemi ojcowskiej", dlatego też postanowiono wybudować ją "na wodzie". Polak potrafi :)
Następnie próbowaliśmy się wbić na parking pod zamkiem, ale nie udało się brak miejsc. Następny na Złotej Górze. Tak przy okazji parking to najlepszy interes w Jurze :)
Wracając do naszej wyprawy, co to dla nas Złota Góra. Zejście było ciekawe, po drodze wspaniałe skały, było co podziwiać. Po zwiedzaniu Zamku trzeba było jednak wrócić do samochodu, więc co zeszliśmy trzeba było odrobić :) Ale udało się. Niestety nie starczyło już czasu na Grotę Łokietka, ale nadrobimy ...
W drodze powrotnej wpadliśmy jeszcze zobaczyć. Pustynię Błędowską popularnie zwaną również "Polską Saharą" i tu ciekawostka w czasie II wojny światowej był to poligon dla Africa Korps.
Po powrocie uraczono nas wspaniały obiadem, jak zawsze. Wspaniała zupa krem z ogórka, pyszna faszerowana pierś z kurczaka i na deser ciacho czekoladowe. Totalna rozpusta.
A wieczorkiem basenik, sauna, zabieg w kołysce i masaż. Nic dodać, nic ująć.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz